Razem nie jesteśmy sami
O Opatrzności Bożej, która „patrzy” i „opatruje”, o wspólnocie, która daje siłę, i nadziei, którą niesie Rok Jubileuszowy, mówi abp Adrian Józef Galbas SAC, nowy metropolita warszawski.
W życiu wielu chrześcijan następowały zwroty związane z nawróceniem. Czy takie wydarzenie miało miejsce w życiu Księdza Arcybiskupa? Co pomogło zachować wiarę?
Rzeczywiście, są takie wielkie nawrócenia, wręcz spektakularne i naprawdę zmieniające życie, ale większość z nas przeżywa wiarę związaną raczej z ciągłymi, codziennymi wręcz, małymi nawróceniami. Słowo „nawrócenie” w Ewangelii oddają dwa terminy: słynna metanoia, tajemnicza przemiana serca, albo słowo, które technicznie oznacza „zawróć na miejsce, z którego wyszedłeś, i idź raz jeszcze, inną drogą”. Takie nawrócenia przeżyłem, kiedy rodzice uczyli mnie pacierza, czyli obecności Boga w mojej codzienności, podczas katechezy w latach szkolnych, wielką szkołą wiary były też lata seminaryjne. A w tym wszystkim okazuje się, że w takich malutkich momentach nawróceń Bóg posługuje się swoimi ludźmi: rodzicami, babciami, dziadkami, katechetami, formatorami w seminarium, spowiednikami, przyjaciółmi.
Symbol manus Dei to znak wyrażający opiekę Opatrzności Bożej. Czy Ksiądz Arcybiskup doświadczył osobistej opieki Bożej ręki?
Wiele razy w życiu – chyba jak każdy – doświadczałem, że jest Ktoś, kto wpływa na moje życie albo je wręcz ratuje. Czasem dyskretnie podpowiada, by zawrócić z obranej drogi, a czasem popycha tam, dokąd sam nie chciałem iść – a potem to się okazało błogosławieństwem. Gdy rozmawiam z ludźmi niewierzącymi, nawet oni często mówią o takim odczuciu.
W jaki sposób doświadczenie Opatrzności Bożej wpływa na posługę duszpasterską Księdza Arcybiskupa i podejmowane decyzje? W jakich sytuacjach trudności przeradzały się w błogosławieństwo?
Nie daj Boże, by biskup albo przełożony nabrał niezachwianej pewności, że jego decyzja jest na pewno wolą Boga! Staram się podejmować jak najlepsze decyzje, ale to są moje decyzje, bo wciąż uczę się rozeznawania, czyli dokonywania takich wyborów, które będą zgodne z Jego wolą. Wiara w Opatrzność łączy się z koniecznością rozpoczęcia szkoły dokonywania wyboru, podejmowania decyzji, uczenia się rozeznawania, bo Opatrzność w swojej logice posługuje się przecież ludźmi.
Jakie znaczenie ma dla Księdza Arcybiskupa Świątynia Opatrzności Bożej? Co symbolizuje ona dla Księdza osobiście i dla Kościoła w Polsce?
Świątynia Opatrzności Bożej jest pewnym wspólnym zobowiązaniem przeszłych pokoleń. Idea jej budowy połączyła naszych przodków, natomiast realizacja, z przeróżnych powodów, nie udawała się przez wieki. A jednak Świątynia została zbudowana. Sama ta historia pokazuje bardzo prostą rzecz: razem możemy czegoś dokonać. Wspólnota to o wiele więcej niż „ja”. „Razem” oznacza nie tylko mnie i moich znajomych, nie tylko moich rówieśników, moją rodzinę. Nie sprowadza się nawet wyłącznie do naszego pokolenia. Jeśli taką wartość i skuteczność zobaczymy w słowie „razem”, we wspólnocie zdolnej budować wielkie dzieła, choć nie od razu, choć z trudnościami, wówczas dostrzeżemy, jaka siła drzemie w „razem” jako Ojczyźnie, Kościele, wspólnocie Ludu Bożego czy całej rodzinie ludzkiej.
Jak Ksiądz Arcybiskup widzi rolę Świątyni w budowaniu kultu Opatrzności Bożej w Polsce? W jaki sposób to Sanktuarium może być miejscem umacniania wiary i nadziei dla współczesnego człowieka?
Byłbym przemądrzały, gdybym ledwie miesiąc po swoim przybyciu do archidiecezji warszawskiej podawał recepty, dobre rady i roztaczał wizje. Przecież Świątynia Opatrzności Bożej to żywa wspólnota: parafialna, osób, które tu pracują, i pielgrzymów z całej Polski przybywających do tego Sanktuarium. To Wy powinniście odpowiedzieć na to pytanie, a ja powinienem je Wam postawić. Od kilkunastu lat odbywa się tu Święto Dziękczynienia, które samo w sobie niesie przekaz, że ważne w życiu jest słowo „dziękuję” i że warto pokazywać sobie osoby i wydarzenia, za które naprawdę powinno się Bogu dziękować. To kolejny element znaczenia słowa „razem”: nie jestem sam, nie jesteśmy sami, razem z nami jest Bóg. Nie jest On wyłącznie „poruszycielem Wszechświata”, dalekim, nieznanym, obcym, ale Kimś pośród nas, kto z nami współtworzy to „razem”. Co więcej, jak ojciec bądź matka – On „patrzy” i „opatruje”. Te dwa określenia można wydobyć ze słowa „Opatrzność”.
Czy Świątynia Opatrzności Bożej pełni funkcję Wotum Narodu, o której marzyli inicjatorzy budowy?
Fakt, że powstała, jest już odpowiedzią na to pytanie. Powstała po to, byśmy uczyli się dziękować, ale i działać dla dobra wspólnego, dostrzegać nie tylko horyzontalny wymiar historii, tworzony przez ludzi, ale i ten wertykalny, który każe szukać Królestwa Bożego. Świątynia stała się nawet miejscem ważnych państwowych celebracji – przykładem mogą być doroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości.
Jakie jest znaczenie Roku Jubileuszowego dla wiernych? Jak najlepiej go przeżyć? Do jakich praktyk duchowych Ksiądz Arcybiskup zachęca w tym czasie?
Rok Święty ma być przede wszystkim czasem pojednania i przebaczenia. Jak napisał papież Franciszek w bulli Spes non confundit, czyli Nadzieja zawieść nie może, ma dać każdemu „żywe doświadczenie Bożej miłości, która wzbudza w sercu pewną nadzieję zbawienia w Chrystusie”. Ma być wydarzeniem „żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, bramą zbawienia”. Przejście przez Drzwi Święte w bazylikach w Rzymie stanowi zaledwie symbol czegoś znacznie większego i istotniejszego – przejścia przez bramę zbawienia, którą jest Chrystus. Doświadczenie odpustu to nie magiczny, rytualny moment, w którym nagle coś się wydarzy, ponieważ przekroczę Drzwi Święte, ale głębokie doznanie, że jest Ktoś, kto ma moc przebaczyć, odpuścić mój grzech, uczynić mnie wolnym. To jest tak wielka i odradzająca chwila, że zmusza człowieka do kontynuowania tej logiki przebaczania: skoro Bóg mi przebacza, ja też mogę przebaczać i próbować się jednać ze wszystkimi. Jak Bóg. I ten czas łaski nie jest zastrzeżony tylko na lata święte i tylko dla tych, którzy pojadą do Rzymu i przejdą przez Drzwi Święte. Czas łaski nie przestanie istnieć, mimo że w grudniu Rok Święty się zakończy. Ten wyjątkowy rok, przeżywany raz na dwadzieścia pięć lat, ma przypominać o czymś, co jest taką oczywistością, że może się niestety stać sloganem. Rok Jubileuszowy ma chronić nas przed potraktowaniem miłosierdzia Boga jako sloganu.
Czym różni się odpust jubileuszowy od zwykłego odpustu? Jak skorzystać z łask odpustu w Roku Jubileuszowym?
Co do zasady nie różni się niczym. Odpustów, które ofiaruje nam Kościół, jest tak wiele, a przecież każdy z nich sprowadza się do tego samego: Chrystus czyni nas wolnymi, odpuszcza (stąd „odpust”), daje akt łaski, jak głowa państwa uwięzionym, mimo że za to, co narozrabialiśmy, czekałoby nas sporo przeróżnych konsekwencji. Fajne w Roku Świętym jest to, że taki odpust – w specjalnie ustanowionych kościołach jubileuszowych – możemy uzyskać nie tylko dla siebie, ale i dla zmarłych. Znów wraca nam słowo „razem”, które tak bardzo w moim przekonaniu koresponduje ze słowem „Opatrzność”.
Co zdaniem Księdza Arcybiskupa zachęciłoby wiernych do pielgrzymowania do Świątyni Opatrzności Bożej w Roku Jubileuszowym?
Nie mam tak dokładnych recept i powtarzam: w Warszawie jestem od ponad miesiąca i właściwie to ja powinienem słuchać osób doświadczonych, zaangażowanych w służbę na rzecz tego miejsca. Mówiąc ogólnie, świadectwo, służba i autentyczne Słowo Boże, a także piękno liturgii są zawsze tym, co nie tylko przyprowadza człowieka do danego miejsca, ale też sprawia, że człowiek tam zostaje.
Przesłanie o Opatrzności Bożej czuwającej nad światem jest jednym z głównych motywów obecnych w Świątyni. Czy figura Chrystusa Zmartwychwstałego, która wyraża pełnię działania Opatrzności Bożej, może inspirować wiernych do ufności i nadziei?
Bywałem w wielu kościołach, które są puste, pomimo zabytków, figur i bogactwa teologicznego kryjącego się we wnętrzu, a nawet mimo tłumu turystów odwiedzających te miejsca. Sama figura, sam obraz do niczego nie zainspirują, jeśli nie będą wraz z innymi przestrzeniami tworzyć całej areny przekazu Ewangelii, przede wszystkim z żywym Słowem Bożym, z otwartością na każdego potrzebującego, z autentyzmem, służ- bą i świadectwem. Wielu z nas wie doskonale, że można wejść do zabytkowego kościoła, obejrzeć obrazy, figury, freski, nawet się nimi zachwycić, ale okazuje się to nieporównywalne z tym, kiedy do tego samego wnętrza wejdziemy z przewodnikiem, który z pasją, wiedzą i żywą wiarą opowie nam o wystroju, a tak naprawdę – o Bogu. Potrzebujemy dziś więc przewodników po Bożej Opatrzności. Ludzi, którzy raz jeszcze nam opowiedzą – z pasją, wiarą i zaangażowaniem – jak Bóg nad nami czuwa.
Papież Franciszek przywiązuje dużą wagę do modlitwy wstawienniczej. W Świątyni Opatrzności Bożej czczone są relikwie świętych i błogosławionych Polaków. Jak ich orędownictwo może umacniać nas na drodze nawrócenia, zwłaszcza w Roku Jubileuszowym?
To są właśnie ludzie, którzy doświadczyli w swym życiu przebaczenia, odpustu, miłosierdzia Bożego. Zaznali, że nie są sami, bo jest z nimi Bóg, i chcą o tym opowiedzieć. To też bardzo istotny element komunikacji wiary, bo święci naprawdę przekonują, że warto iść za Panem Jezusem. Co niesamowite, przeważnie są to święci z przeszłości, z innego pokolenia, a jednak inspirują nas dzisiaj. W tych świętych i błogosławionych widzimy kolejny już element, co to znaczy być i działać „razem”.
(Rozmowa ukazała się pierwotnie w Magazynie Centrum Opatrzności Bożej „Dziękuję“ nr 1(67)/2025)